Na zamówienie francuskiego wydawnictwa Flammarion Jan Styka wykonał cykl ilustracji do dzieła” Quo Vadis” Henryka Sienkiewicza. Artysta wykonał ponad 200 rysunków oraz malowideł w technice en grisaille. Prezentowany szkic przedstawia scenę modlitwy Ligii i Ursusa w domu Cezara. Wydawca Ernest Flammarion, był zafascynowany ogromną panoramą Jana Styki „Męczeństwo chrześcijan w cyrku Nerona”, które wyprzedziło debiut Sienkiewicza w Paryżu. Malowidło było wystawione na Wystawie Światowej w Paryżu w 1900 r. w Palais de Glace na Polach Elizejskich. Krytyka francuska przyjęła ten obraz entuzjastycznie a Jan Styka otrzymał zlecenie od Ernesta Flammariona na zilustrowanie powieści „Quo Vadis”. Jak wspominał Jan Styka: „Przyjechałem do Paryża na Wystawę Światową z projektem wystawienia „Męczeństwa chrześcijan w cyrku Nerona”, nie z zamiarem osiedlenia się w Paryżu. Trzeba było niepospolitej energii, żeby o tak spóźnionej porze – jak luty – wydostać olbrzymi budynek potrzebny na to płótno. Na Wystawie Światowej miejsca już nie było, musiałem szukać odpowiedniego lokalu poza jej obrębem. Po tysięcznych zachodach oddano mi Palais de Glace na Champs Elysees i tam w maju nastąpiło otwarcie wystawy. Skutkiem wystawy zjawił się w mojej pracowni wydawca [Ernest] Flammarion. Człowiek śmiały i bardzo prawy, z którym od razu się porozumiałem i postanowiliśmy zrobić wielkie wydawnictwo. (...) Mając wykonać 60 wielkich kompozycji celem reprodukcji na miedzi przekonałem się, że pobyt mój w Paryżu na parę lat się przeciągnie. Postanowiłem więc przywieźć syna Tadzia do Paryża. Idąc raz z jednym z moich przyjaciół przez plac Pigalle, powiedziałem, że gdyby w tym domu tutaj znalazło się jakieś atelier, w tej chwili bym je wynajął i w rzeczy samej wystawiono kartę – „Atelier do wynajęcia”. Wszedłem, obejrzałem i dałem stróżce zadatek. Tak zostałem sąsiadem [Jean-Jacques] Hennera, wynająwszy dawne atelier Puvisa de Chavannes, na pierwszym piętrze tego domu. Tu przez sześć lat blisko pracowałem i mogę rzec, że znów studencki żywot rozpocząłem. Ilustracje do „Quo vadis” rysowałem całymi wieczorami, nie chcąc w dzień wypuścić pędzla z ręki. Czekał na nie drzeworytnik, czekał miedziorytnik. Co dziesięć dni musiał wyjść zeszyt z ilustracjami. „Raz w życiu może podjąć wydawca takie wydanie – mawiał mi Flammarion – sto drzeworytów i 60 reprodukcji na miedzi”. Koszty tego wydawnictwa przekroczyły 100.000 franków. Pierwszych paręset egzemplarzy po 250 franków kupili miłośnicy dzieł luksusowych od razu, następne 2000 egzemplarzy już po dostępniejszej cenie 75 franków zostało również zupełnie wyprzedane. Kiedy tylko zilustrowałem w 1900 r. „Pójdźmy za nim!” Sienkiewicza, to już Ollebdorf i inni wydawcy poczęli się do mnie zwracać z zamówieniami o ilustracje ze świata starożytnego. Musiałem odmówić najkorzystniejszym propozycjom, mając przed sobą tak wielką pracę jak „Quo vadis” i nie chcąc się bynajmniej zupełnie oddać tylko ilustracji …” (fragmenty pamiętnika J. Styki, [w:] Czapliński Cz.,„The Styka Family Saga. Saga Rodu Styków”,Publishing Corporation, New York, 1988, s. 34.
„Lecz Ligia obsunęła się na kolana, by błagać kogo innego. Ursus ukląkł po chwili także i oboje poczęli się modlić w domu Cezara, przy rannej zorzy. Akte po raz pierwszy widziała taką modlitwę i nie mogła oczu oderwać od Ligii, która zwrócona do niej profilem, ze wzniesioną głową i rękoma, patrzyła w niebo, jakby czekając stamtąd ratunku. Świt obrzucił światłem jej ciemne włosy i białe peplum, odbił się w źrenicach i cała w blasku, sama wyglądała jak światło. W jej pobladłej twarzy, w otwartych ustach, we wzniesionych rękach i oczach znać było jakieś nadziemskie uniesienie.” (Henryk Sienkiewicz, „Quo vadis powieść z czasów Nerona” tom 1, Warszawa 1896, s. 122–123.)
ołówek, papier, 46 × 30 cm w świetle passe-partout
Zobacz katalogNa zamówienie francuskiego wydawnictwa Flammarion Jan Styka wykonał cykl ilustracji do dzieła” Quo Vadis” Henryka Sienkiewicza. Artysta wykonał ponad 200 rysunków oraz malowideł w technice en grisaille. Prezentowany szkic przedstawia scenę modlitwy Ligii i Ursusa w domu Cezara. Wydawca Ernest Flammarion, był zafascynowany ogromną panoramą Jana Styki „Męczeństwo chrześcijan w cyrku Nerona”, które wyprzedziło debiut Sienkiewicza w Paryżu. Malowidło było wystawione na Wystawie Światowej w Paryżu w 1900 r. w Palais de Glace na Polach Elizejskich. Krytyka francuska przyjęła ten obraz entuzjastycznie a Jan Styka otrzymał zlecenie od Ernesta Flammariona na zilustrowanie powieści „Quo Vadis”. Jak wspominał Jan Styka: „Przyjechałem do Paryża na Wystawę Światową z projektem wystawienia „Męczeństwa chrześcijan w cyrku Nerona”, nie z zamiarem osiedlenia się w Paryżu. Trzeba było niepospolitej energii, żeby o tak spóźnionej porze – jak luty – wydostać olbrzymi budynek potrzebny na to płótno. Na Wystawie Światowej miejsca już nie było, musiałem szukać odpowiedniego lokalu poza jej obrębem. Po tysięcznych zachodach oddano mi Palais de Glace na Champs Elysees i tam w maju nastąpiło otwarcie wystawy. Skutkiem wystawy zjawił się w mojej pracowni wydawca [Ernest] Flammarion. Człowiek śmiały i bardzo prawy, z którym od razu się porozumiałem i postanowiliśmy zrobić wielkie wydawnictwo. (...) Mając wykonać 60 wielkich kompozycji celem reprodukcji na miedzi przekonałem się, że pobyt mój w Paryżu na parę lat się przeciągnie. Postanowiłem więc przywieźć syna Tadzia do Paryża. Idąc raz z jednym z moich przyjaciół przez plac Pigalle, powiedziałem, że gdyby w tym domu tutaj znalazło się jakieś atelier, w tej chwili bym je wynajął i w rzeczy samej wystawiono kartę – „Atelier do wynajęcia”. Wszedłem, obejrzałem i dałem stróżce zadatek. Tak zostałem sąsiadem [Jean-Jacques] Hennera, wynająwszy dawne atelier Puvisa de Chavannes, na pierwszym piętrze tego domu. Tu przez sześć lat blisko pracowałem i mogę rzec, że znów studencki żywot rozpocząłem. Ilustracje do „Quo vadis” rysowałem całymi wieczorami, nie chcąc w dzień wypuścić pędzla z ręki. Czekał na nie drzeworytnik, czekał miedziorytnik. Co dziesięć dni musiał wyjść zeszyt z ilustracjami. „Raz w życiu może podjąć wydawca takie wydanie – mawiał mi Flammarion – sto drzeworytów i 60 reprodukcji na miedzi”. Koszty tego wydawnictwa przekroczyły 100.000 franków. Pierwszych paręset egzemplarzy po 250 franków kupili miłośnicy dzieł luksusowych od razu, następne 2000 egzemplarzy już po dostępniejszej cenie 75 franków zostało również zupełnie wyprzedane. Kiedy tylko zilustrowałem w 1900 r. „Pójdźmy za nim!” Sienkiewicza, to już Ollebdorf i inni wydawcy poczęli się do mnie zwracać z zamówieniami o ilustracje ze świata starożytnego. Musiałem odmówić najkorzystniejszym propozycjom, mając przed sobą tak wielką pracę jak „Quo vadis” i nie chcąc się bynajmniej zupełnie oddać tylko ilustracji …” (fragmenty pamiętnika J. Styki, [w:] Czapliński Cz.,„The Styka Family Saga. Saga Rodu Styków”,Publishing Corporation, New York, 1988, s. 34.
„Lecz Ligia obsunęła się na kolana, by błagać kogo innego. Ursus ukląkł po chwili także i oboje poczęli się modlić w domu Cezara, przy rannej zorzy. Akte po raz pierwszy widziała taką modlitwę i nie mogła oczu oderwać od Ligii, która zwrócona do niej profilem, ze wzniesioną głową i rękoma, patrzyła w niebo, jakby czekając stamtąd ratunku. Świt obrzucił światłem jej ciemne włosy i białe peplum, odbił się w źrenicach i cała w blasku, sama wyglądała jak światło. W jej pobladłej twarzy, w otwartych ustach, we wzniesionych rękach i oczach znać było jakieś nadziemskie uniesienie.” (Henryk Sienkiewicz, „Quo vadis powieść z czasów Nerona” tom 1, Warszawa 1896, s. 122–123.)