W czasie wojny uczył się malarstwa w szkole konspiracyjnej, w latach 1946-1951 studiował na wydziale malarstwa, a w latach 1951-1953 na wydziale scenografii ASP w Warszawie. Po studiach oprócz malarstwa sztalugowego zajmował się także scenografią i malarstwem ściennym (pracował m.in. przy projektowaniu i realizacji polichromii kamienic Starego i Nowego Miasta w Warszawie). W 1955 roku wziął udział w Ogólnopolskiej Wystawie Młodej Plastyki w warszawskim Arsenale, na której otrzymał jedną z nagród. Od 1956 roku pracował w ASP w Warszawie. Jest laureatem Nagrody im. Jana Cybisa z 1977 roku. Ponad 20 wystaw indywidualnych, udział w wielu prezentacjach sztuki polskiej zagranicą, m.in. w Berlinie, Paryżu, Monako, Florencji.


"Nie pamiętam, kto pierwszy nazwał Jacka Sempolińskiego alchemikiem, ale to chyba najtrafniejsze określenie malarza, który nieustannie, z uporem i samozaparciem przez całe życie pracuje nad transmutacją materii. W przeciwieństwie jednak do dawnych alchemików jego wysiłki kończą się sukcesem; gęstą, oporną, ciężką farbę przeistacza w coś od złota ważniejszego, w dzieło sztuki, w obraz promieniujący już innym niż materialny blaskiem. Pobrużdżona, nawarstwiana, rozdygotana materia zdaje się bronić, malarz zmusza ją, często brutalnie, niekiedy czule, nie tyle do uległości, co do przemiany, dokonywanej tylko przez wielkich artystów. Tych, którzy z najwyższą powagą i namiętną ciekawością pytają siebie i rzeczywistość o najważniejsze sprawy: o życie i śmierć, o miejsce człowieka i miejsce Boga, o naturę i sztukę" (Wiesława Wierzchowska).

"Artysta wybitny, bez którego trudno sobie wyobrazić współczesne malarstwo polskie. [...] Początek lat osiemdziesiątych przyniósł nie tylko narodziny "Solidarności", ale także w wyniku wprowadzenia stanu wojennego, m.in. protest środowisk twórczych, bojkot oficjalnych (państwowych) form opieki nad sztuką, a w konsekwencji - rozwój sztuki niezależnej związanej w spontaniczny sposób z Kościołem i jego agendami. Wśród opozycjonistów znalazł się także (i to w sposób jak najbardziej naturalny) Jacek Sempoliński, którego malarstwo coraz częściej - i chętniej - dotykało w sposób znaczący i niepowtarzalny kwestii związanych z ulotnym i trudno definiowalnym sacrum" (Lechosław Lameński).

"O Jacku Sempolińskim napisano dziesiątki tekstów, głównie z okazji wystaw. Mieczysław Porębski dostrzegał w jego dziele «nienasycenie hazardzisty» stale grającego z losem. Niektórzy autorzy mówili o doskonałym wyczuciu materii malarskiej - porowatej, pobrużdżonej, gliniastej lub matowo gładkiej, ze światłem połyskującym jasnymi smugami bądź wchłoniętym przez farbę (Joanna Pollakówna). Inni widzieli w jego obrazach barokowy przepych, bliski urodzie dawnych polichromii (Jerzy Stajuda), albo «zgrzebne» uwikłanie w warsztat, a zarazem jakieś tajemnicze «niedomknięcie», niedopowiedzenie, krążenie wokół tajemnicy, której nie można namalować, a także wskazywali na kategoryczne odrzucenie podziałów forma-treść, abstrakcja-figuracja (Andrzej Pieńkos). Malarstwo Jacka «miało być [...] poszukiwaniem utraconego przedmiotu» (Joanna Guze) i wykładnią kontemplacji natury" (Aleksandra Melbechowska-Luty, w katalogu wystawy w Zachęcie w 2002 roku).

"Krajobraz to w doświadczeniu Sempolińskiego jeden z najważniejszych elementów. Przez dzisiejszą krytykę wydaje się jednak traktowany nieco po macoszemu. A przecież w perspektywie polskiego malarstwa drugiej połowy ubiegłego wieku trudno pominąć tak wyjątkowe obrazy, jak Łąka z 1968 roku czy Pejzaż z Łącka z 1979 [...]. Krajobraz to temat pierwszy. Jak mówił malarz, temat jeszcze z okresu studiów - oznaczający etap bezpośredniego związku z obserwowaną naturą. Należące do tej grupy prace to właśnie krajobrazy i martwe natury. Krajobraz - dodawał Sempoliński - był od początku (…) najbardziej bulwersującym mnie tematem artystycznym" (Małgorzata Kitowska-Łysiak).

100
Jacek SEMPOLIŃSKI (1927-2012)

ŁĄKA, l. 70. XX w.

olej na płótnie, 88,5 x 118 cm,
niesygnowany
Z pracowni artysty.

Kup abonament Wykup abonament, aby zobaczyć więcej informacji

W czasie wojny uczył się malarstwa w szkole konspiracyjnej, w latach 1946-1951 studiował na wydziale malarstwa, a w latach 1951-1953 na wydziale scenografii ASP w Warszawie. Po studiach oprócz malarstwa sztalugowego zajmował się także scenografią i malarstwem ściennym (pracował m.in. przy projektowaniu i realizacji polichromii kamienic Starego i Nowego Miasta w Warszawie). W 1955 roku wziął udział w Ogólnopolskiej Wystawie Młodej Plastyki w warszawskim Arsenale, na której otrzymał jedną z nagród. Od 1956 roku pracował w ASP w Warszawie. Jest laureatem Nagrody im. Jana Cybisa z 1977 roku. Ponad 20 wystaw indywidualnych, udział w wielu prezentacjach sztuki polskiej zagranicą, m.in. w Berlinie, Paryżu, Monako, Florencji.


"Nie pamiętam, kto pierwszy nazwał Jacka Sempolińskiego alchemikiem, ale to chyba najtrafniejsze określenie malarza, który nieustannie, z uporem i samozaparciem przez całe życie pracuje nad transmutacją materii. W przeciwieństwie jednak do dawnych alchemików jego wysiłki kończą się sukcesem; gęstą, oporną, ciężką farbę przeistacza w coś od złota ważniejszego, w dzieło sztuki, w obraz promieniujący już innym niż materialny blaskiem. Pobrużdżona, nawarstwiana, rozdygotana materia zdaje się bronić, malarz zmusza ją, często brutalnie, niekiedy czule, nie tyle do uległości, co do przemiany, dokonywanej tylko przez wielkich artystów. Tych, którzy z najwyższą powagą i namiętną ciekawością pytają siebie i rzeczywistość o najważniejsze sprawy: o życie i śmierć, o miejsce człowieka i miejsce Boga, o naturę i sztukę" (Wiesława Wierzchowska).

"Artysta wybitny, bez którego trudno sobie wyobrazić współczesne malarstwo polskie. [...] Początek lat osiemdziesiątych przyniósł nie tylko narodziny "Solidarności", ale także w wyniku wprowadzenia stanu wojennego, m.in. protest środowisk twórczych, bojkot oficjalnych (państwowych) form opieki nad sztuką, a w konsekwencji - rozwój sztuki niezależnej związanej w spontaniczny sposób z Kościołem i jego agendami. Wśród opozycjonistów znalazł się także (i to w sposób jak najbardziej naturalny) Jacek Sempoliński, którego malarstwo coraz częściej - i chętniej - dotykało w sposób znaczący i niepowtarzalny kwestii związanych z ulotnym i trudno definiowalnym sacrum" (Lechosław Lameński).

"O Jacku Sempolińskim napisano dziesiątki tekstów, głównie z okazji wystaw. Mieczysław Porębski dostrzegał w jego dziele «nienasycenie hazardzisty» stale grającego z losem. Niektórzy autorzy mówili o doskonałym wyczuciu materii malarskiej - porowatej, pobrużdżonej, gliniastej lub matowo gładkiej, ze światłem połyskującym jasnymi smugami bądź wchłoniętym przez farbę (Joanna Pollakówna). Inni widzieli w jego obrazach barokowy przepych, bliski urodzie dawnych polichromii (Jerzy Stajuda), albo «zgrzebne» uwikłanie w warsztat, a zarazem jakieś tajemnicze «niedomknięcie», niedopowiedzenie, krążenie wokół tajemnicy, której nie można namalować, a także wskazywali na kategoryczne odrzucenie podziałów forma-treść, abstrakcja-figuracja (Andrzej Pieńkos). Malarstwo Jacka «miało być [...] poszukiwaniem utraconego przedmiotu» (Joanna Guze) i wykładnią kontemplacji natury" (Aleksandra Melbechowska-Luty, w katalogu wystawy w Zachęcie w 2002 roku).

"Krajobraz to w doświadczeniu Sempolińskiego jeden z najważniejszych elementów. Przez dzisiejszą krytykę wydaje się jednak traktowany nieco po macoszemu. A przecież w perspektywie polskiego malarstwa drugiej połowy ubiegłego wieku trudno pominąć tak wyjątkowe obrazy, jak Łąka z 1968 roku czy Pejzaż z Łącka z 1979 [...]. Krajobraz to temat pierwszy. Jak mówił malarz, temat jeszcze z okresu studiów - oznaczający etap bezpośredniego związku z obserwowaną naturą. Należące do tej grupy prace to właśnie krajobrazy i martwe natury. Krajobraz - dodawał Sempoliński - był od początku (…) najbardziej bulwersującym mnie tematem artystycznym" (Małgorzata Kitowska-Łysiak).