„[...] Po latach zmagania z obserwowaną
stale naturą i z przemyśleniami swoich doświadczeń, nie ma Sempoliński zamiaru ani przedstawiać rzeczywistości, ani konstruować abstrakcyjnych ideogramów. Niezliczone białe lub monochromatyczne płaszczyzny, na które, w jakimś przymusie mnożenia śladów swej obecności, >ręka farbiarza< rzuca raz lekkie muśnięcia, raz ciężkie bruzdy farby, żeby nie przedstawić tego, co jest jawnym impulsem widzenia. Jakby fakt widzenia wybranego motywu (a tytuły z całą prostotą odnoszą się
do miejsc, obiektów i czasu malowania) był okazją do zawieszenia identyfikacji, wprawienia nas, widzów w dyskomfort nierozpoznawania. [...] Autor nie wyprowadza nas ku celowym zamysłom lub wyobrażeniom. Wręcz odwrotnie, tkwimy w sferze pytań o to jak żyć, żeby tworzyć lub jak tworzyć, żeby żyć” – prof. Jacek Waltoś.
olej, płótno; 100 x 70 cm;
sygn., dat. i opisany na odwrocie: Sempoliński / 30.V.99 / Autoportret / (Adam?);
„[...] Po latach zmagania z obserwowaną
stale naturą i z przemyśleniami swoich doświadczeń, nie ma Sempoliński zamiaru ani przedstawiać rzeczywistości, ani konstruować abstrakcyjnych ideogramów. Niezliczone białe lub monochromatyczne płaszczyzny, na które, w jakimś przymusie mnożenia śladów swej obecności, >ręka farbiarza< rzuca raz lekkie muśnięcia, raz ciężkie bruzdy farby, żeby nie przedstawić tego, co jest jawnym impulsem widzenia. Jakby fakt widzenia wybranego motywu (a tytuły z całą prostotą odnoszą się
do miejsc, obiektów i czasu malowania) był okazją do zawieszenia identyfikacji, wprawienia nas, widzów w dyskomfort nierozpoznawania. [...] Autor nie wyprowadza nas ku celowym zamysłom lub wyobrażeniom. Wręcz odwrotnie, tkwimy w sferze pytań o to jak żyć, żeby tworzyć lub jak tworzyć, żeby żyć” – prof. Jacek Waltoś.